piątek, 30 października 2009

Poseł Antoni Macierewicz o aferze hazardowej

Wystąpienie Antoniego Macierewicza, zarejestrowane w warszawskich "Hybrydach".

Część1.




Część 2.




Część 3.





źródło: http://www.youtube.com/user/idzpodprad

środa, 28 października 2009

Rozmowa z reż. Jerzym Zalewskim

Zalewski: Reżyser jako artysta musi być człowiekiem odważnym.

O potrzebie odważnego kina historycznego i antykomunistycznej partyzantce w rozmowie z portalem Fronda.pl opowiada reżyser i producent filmowy Jerzy Zalewski.

Sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz "Rój".

"Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać" - pod takim tytułem w przyszłym roku do kin trafi pana opowieść o Mieczysławie Dziemieszkiewiczu ps. Rój, żołnierzu Narodowych Sił Zbrojnych, a potem Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Dwa lata temu wyreżyserował pan dokument Elegia na śmierć "Roja". Czy to praca nad tym obrazem skłoniła pana do opowiedzenia fabularyzowanej historii partyzantki antysowieckiej w Polsce?

Jerzy Zalewski: Nie można tak tego ująć, gdyż tamten dokument to prosty, krótki film, będący szkicem do biografii Roja. Korzenie filmu fabularnego, nad którym pracuję, sięgają raczej obrazu „Kadry”, który był poświęcony NSZ. Powstała jedna część z trzech zaplanowanych, pozostałe dwie są nadal w montażu. Wszystko zaczęło się zaś od momentu kiedy spotkałem Jana Białostockiego, wnuka Ignacego Dziewicza, pierwszego dowódcy NSZ. On przekazał mi materiał, około 100 godzin nagrań, które przeprowadził w latach 90. z żołnierzami tej jednostki, dzisiaj już w większości nieżyjącymi.

To był 2005 rok, a dla mnie był to prawdziwy dar od Boga, gdyż nie należę do osób, które dobrze sobie radzą w archiwach. Najpierw powstały „Kadry”, następnie na bazie tych materiałów, przygotowałem dla IPN leksykon poświęcony żołnierzom NSZ. Później przyszła myśl, żeby wykorzystać te nagrania do stworzenia cyklu dwunastu filmów fabularnych opowiadających o tyluż żołnierzach NSZ. Gdy tylko dwa lata temu pojawiła się szansa by urzeczywistnić te plany, to wybrałem właśnie postać Roja, gdyż ma on w sobie duży potencjał do tego by zainteresować współczesnego widza, w szczególności tego młodego.

Dlaczego wybrał pan właśnie jego? W końcu wśród partyzantów nie jeden miał naście lat.

On jest synonimem młodości, to człowiek, który wchodzi w buty starszego brata, którego podziwia, a który zostaje zamordowany. Jego brat Pogoda był szefem partyzantki antyniemieckiej na Mazowszu, a także jednym z dowódców walk z komunistami w 1945 roku w tym regionie. Rój na bazie tamtej partyzantki zakłada własną, kontynuując drogę brata i jednocześnie mści się na nim.

Dzisiaj Rój mógłby być postrzegany trochę jako terrorysta, ktoś kto w naszej cywilizacji ma raczej negatywny wymiar, z drugiej strony, to o co walczy, jest w tamtym czasie zupełnie zdeptane. Patrząc na to z tej perspektywy nie trudno zauważyć, że mamy dziś problem z własną historią i z własną tożsamością. Czasami przypomina mi to sytuację Niemców, choć wynika to z zupełnie innych powodów. Pamiętajmy też o tym, że mówimy o 40 – 50 tysięcznej armii ludzi w lesie! Rój walczy do 1951 roku… Ciężko nie zdać sobie pytanie: „po co on to robi”?

Jakby pan odpowiedział na tak postawione pytanie?

Nasze pytanie świadczy o bezradności wobec tego, co posiadali w sobie tamci ludzie. Oni się nad tym nie zastanawiali, gdyż była to dla niech oczywista walka z okupantem. To co się działo w Polsce w tamtych latach nie było wojną domową, była to po prostu okupacja i utrata wszelkiej możliwej tożsamości, która tych ludzi kształtowała. To poczucie łączy Roja ze współczesnymi ludźmi, bardziej radykalnymi, czasami desperatami, którzy w pierwszej kolejności walczą o własną wolność. On to robi w ramach przestrzeni patriotycznej, polskiej, ten determinizm wynika jednak z tego, że od pewnego momentu także on zaczyna walczyć o własną wolność.

Po zabiciu sowieckich żołnierzy nie ma już dla niego pola odwrotu. Każdy kolejny krok powoduje, że nie ma dokąd wracać. Walczy więc po to żeby nie dać się zabić albo żeby dać się zabić jak najpóźniej. Każde pokolenie ma własną przygodę. Ta, którą wybrał Roj nie była zaprogramowana na zwycięstwo, kończy się więc tak jak się musiała skończyć i dzięki temu zyskuje dodatkowo wymiar, z jednej strony absurdu, z drugie zaś podkreśla wielkość tych postaci. Nie ma tu miejsca na wiarę w trzecią wojnę światową, ani w pomoc sojuszników, jest za to wytrwanie w tym co się zaczęło, w poczucie własnej godności. Wydaje mi się, że o tym jest ta opowieść.

Jak chce pan opowiedzieć tragiczną historię Roja i jemu podobnych, czy chce się pan skupić na jakimś konkretnym momencie z życia bohatera?

Ten film powstanie jako trzy godzinne odcinki i dwugodzinna wersja kinowa. Opowieść zaczyna się w 1944 roku, kiedy słychać wieści o tym, że niedługo mają wejść Rosjanie, a do domu z lasu przychodzi Pogoda. Rój jest młodym chłopcem, którego na odległość od partyzantki trzyma właśnie starszy brat. Następnie oglądamy moment, gdy do tej partyzantki trafia Rój i pełni w niej rolę kuriera. Gdy wchodzą Rosjanie oddział partyzancki jego brata postanawia się rozwiązać. Nie mogą się jednak ukryć, gdyż zdrajcy i donosiciele doprowadzają do tego, że wielu z nich zostaje rozpoznanych i aresztowanych przez UB.

Gdy ocalała reszta grupy odbija aresztowanych, to już nie ma dla nich odwrotu. Między majem a sierpniem 1945, trwa na Mazowszu regularna wojna. Jesteśmy świadkami ponownego rozwiązania oddziału, w tym czasie Rój przebywa w wojsku, do którego, dla jego własnego bezpieczeństwa, wysłał go brat. Będąc tam dowiaduje się, że Pogoda zostaje zastrzelony przez niemieckich żołnierzy. Rój ucieka z wojska i tworzy oddział, który od października 1945 do kwietnia 1946 roku jest w ciągłej walce. Film kończy się jego śmiercią. W filmie obserwujemy więc skrót sześciu lat jego życia.

Wokół Narodowych Siłach Zbrojnych narosło wiele legend, w większości niezbyt pochlebnych.

Jeżeli chodzi o NSZ to wyrażano się o nich tylko jako o bandytach, faszystach, antysemitach. Ci ludzie po wojnie byli wdeptani w ziemię tak ideowo jak i fizycznie. Bardzo łatwo było zbudować taką formułę, ponieważ NSZ jest formacją wojskową, wynikającą z przedwojennej endecji. Zawsze istniał pewien sojusz pomiędzy AK a siłami lewicowymi w sprawie oceny tej formacji politycznej.

Do tego dochodzi stosunek do polskich Żydów, endecy byli bowiem pragmatykami i walczyli o miejsce w miastach, o przejęcie zawodów, które do tej pory były zdominowane przez Żydów. Był to więc konflikt społeczny, a nie narodowy. Po wojnie komuniści świetnie to wykorzystali i stworzyli mit żołnierzy NSZ jako polskich „Niemców” i „faszystów”

Czy ta propaganda została pana zdaniem przeniesiona także na grunt III RP?

Wydaje mi się, że III RP słynie z tego, że w bardzo ograniczonym stopniu zajmuje się historią. Nie ma się temu co dziwić, gdyż kształt naszego państwa jest rezultatem niedobicia komunizmu. Ciężko w ogóle używać w stosunku do niej określenia III RP, gdyż jest ona de facto PRLem bis. To, że nam się teraz lepiej żyje, zostało okupione kosztem pamięci, wyrównania rachunków, normalnej struktury społecznej, która mogłaby powstać gdyby się karało za winy, a nagradzało za cnoty.

Zastanawiam się, jaki będzie odbiór pana filmu. Czy nie obawia się pan, że zanim dojdzie do jego kinowej premiery, zostanie pan zmieszany z błotem już za samo podejmowanie tego tematu?

Rozumiem, że takie ataki wychodziłyby z ust tych, którzy przez lata gloryfikowali komunistów? Jeśli tak, to nic by mnie one nie obchodziły. Bardziej interesuje mnie widz, który w tę przygodę „wejdzie” i choć na chwilę poczuje się Rojem i przez to zostanie zmuszony zastanowić się nad tym, jak to jest znaleźć się w sytuacji ostatecznej, a mimo to zachować dzielność i to mając tak niewiele lat.

Czy przy pracy nad filmem korzystał pan z pomocy historyków?

Oczywiście, scenariusze filmowe, „Kadry” i wspomniany Leksykon, nie powstałyby bez wydatnej pomocy historyków: Leszka Żebrowskiego, chyba najlepszego specjalisty od NSZ w Polsce, Wojciecha Muszyńskiego, prof. Jana Żaryna. To są ludzie, którzy na bieżąco oglądają moje prace i mnie wspomagają.

Często krytykuje się reżyserów za to, że tak rzadko podejmują tematy historyczne, w szczególności te dotyczące XX wieku. Z jakimi problemami boryka się pana zdaniem polskie kino historyczne?

Nie jestem zwolennikiem filmów historycznych, które są tworzone z myślą o edukacji. Od tego jest szkoła i książka. Kino jest formą sztuki i jako takie powinno przemawiać do ludzi. Edukacja to niestety zaniedbany etap, którego już nie odrobimy, a na pewno nie zmienię tego ja i mój film. Niedawno spotkałem recenzenta filmowego, który zagadnął mnie o to czy kręcę film historyczny. Odpowiedziałem mu, że się myli, że robię film współczesny, przygodowy. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to znajdzie się on w kinie pod koniec roku 2010 lub też na początku 2011.

Walka o pamięć, o sens naszych dziejów trwa. Sądzę, że będzie to ciekawy kontekst, kiedy w zbliżonym czasie ukaże się mój obraz i „Westerplatte” Pawła Chochlewa. Bardzo chciałbym zobaczyć takie zestawienie, mój Roj i opowieść reżysera o tym jak chłopaki z Westerplatte pili wódkę, sikali na portrety i byli tchórzami. Trzeba przyznać, że taka postawa twórcy to uczciwe podejście do sprawy i jakie przy tym pożyteczne! Nie sądzę żeby mój film był brązownictwem, bohaterami opowieści będą energiczni, młodzi ludzie, którzy swoim życiem udowadniają, że nawet w najgorszej sytuacji można się zachować godnie. Kino ma być dziełem sztuki, ale dziełem, które nie może kłamać.

Mówiąc o filmach historycznych miałem na myśli kino, które podejmuje tematy historyczne, ważne dla społeczeństwa, kształtujące tożsamość. Nie uważa pan, że ta działka jest trochę zaniedbana?

Tej działki w ogóle nie ma. W III RP głównym problemem reżyserów jest to, by przekonać producentów do wyłożenia pieniędzy na ich pomysły, dlatego przedstawiają im takie, na których ci będą mogli zarobić. Jeżeli reżyser jest także producentem, a jest to niezmiernie rzadka sytuacja, to tym bardziej będzie się martwił o to by na tym nie stracić. W jednym i drugim przypadku film będzie tylko środkiem do osiągnięcia zysku, co w większości przypadków oznacza, że nie będzie zbyt ambitny. Nie ma się więc co dziwić, że powstają wielkie „dzieła” o młodych ludziach i miłości albo coś z modnymi wątkami dotyczącymi homoseksualizmu bądź tolerancji. Czyli mówimy o samych „odważnych”, niepoprawnych tematach, na które pójdą tłumy. Popularne są też filmy o tematyce żydowskiej, które wszystkich poruszą, bo wiadomo, że ludobójstwo dotyczyło tylko Żydów…

Tak się stało, że ja jestem i reżyserem i producentem, a tę drugą funkcję pełnię tylko dlatego, żeby móc pełnić tę pierwszą. Jeśli do tego wszystkiego dołożymy fakt, że kino polskie jest na poziomie korupcji i mentalności polskiej piłki nożnej, to ciężko krytykować reżyserów za to, że nie robią ważnych filmów. Reżyser jako artysta musi być człowiekiem odważnym, a ja w tej branży nie widzę takich ludzi.

Rozmawiał Petar Petrovic, dziennikarz Polskiego Radia i współpracownik portalu Fronda.pl

źródło: Fronda.pl

"KADRY - film o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych"

część.1

"Elegia na śmierć 'Roja'"

wtorek, 27 października 2009

"The Soviet Story"

"Patet omnibus veritas, nondum est occupata. Multum ex illa etiam futuris relictum est"

Seneka

"The Soviet Story" to wstrząsający dokument o współpracy Gestapo z NKWD przed 1941 rokiem. Film opowiada o sowieckim terrorze wewnętrznym, o zabijaniu własnych obywateli "na skalę przemysłową", o sztucznie wywołanym Wielkim Głodzie na Ukrainie (Hołodomor), o mordzie w Katyniu, o współpracy gospodarczej i militarnej hitlerowskich Niemiec i stalinowskiego ZSRS, o masowych deportacjach, o eksperymentach medycznych dokonywanych na więźniach Gułagów, a także o odradzającym się współcześnie faszyzmie w Rosji.

Prace nad filmem trwały ponad 10 lat. Nakręcony został przez Łotysza Edvins'a Šnore - łotewskiego politologa, który jest również autorem scenariusza oraz reżyserem filmu.

W obrazie wykorzystano unikalne zdjęcia i fragmenty filmów archiwalnych z tamtych lat.

"The Soviet Story" zawiera wywiady z zachodnimi jak również rosyjskimi historykami, ekspertami i politykami: Normanem Davisem, Borysem Sokołowem, pisarzem Wiktorem Suworowem, Władimirem Bukowskim, ostatnim przywódcą ZSRS Michaiłem Gorbaczowem, byłym pułkownikiem GRU (Głównego Zarządu Wywiadu) ZSRS Władimirem Karpowem, członkami Parlamentu Europejskiego, jak również ofiarami sowieckiego terroru.

Film odłożony na półki w telewizjach państw Unii Europejskiej (w tym niestety również i w Polsce) opowiada nie tylko o przeszłości, ale także o tym, jak przemilczanie sowieckich przestępstw odbiło się na teraźniejszej wizji historii w Europie.

Państwowa rosyjska telewizja "Wiesti", przed wizytą premiera Putina na Westerplatte pokazała film "Sekrety tajnych protokołów" - oskarżający Polskę o pakt z hitlerowskimi Niemcami. Telewizja Polska kupiła prawa do emisji filmu "The Soviet Story" w 2008 roku, do tej pory film, który zadał by kłam rosyjskiej wersji historii nie został wyemitowany. Należy zadać pytanie: DLACZEGO?

Ryszard Kapuściński


Film do pobrania

część 1.

część 2.

część 3.

Należy pobierać jako "Free user". Pomiędzy pobraniem kolejnych części - w opcji darmowej - musi upłynąć 15 minut. Po pobraniu wszystkich plików należy je zaznaczyć na dysku komputera i rozpakować programem archiwizującym (np. WinRar).

źródło: strona główna klubów Gazety Polskiej

poniedziałek, 26 października 2009

Dziś w Scenie faktu "Gry operacyjne"

TVP 1

26 października 2009, godz. 21:20

Peter Raina i jego żona Barbara stanowili niezwykłą parę. On - Hindus z pochodzenia, syn wysokiego urzędnika
kaszmirskiego, student Oxfordu, który za namową przyjaciół przyjechał w 1962 r. do Polski, żeby pisać doktorat
na Uniwersytecie Warszawskim. Ona - subtelna blondynka ze znakomitej, szlacheckiej rodziny, studentka arabistyki.
Poznali się w połowie lat 60. na studenckim przyjęciu. Raina od początku pobytu w Polsce był zaangażowany
w życie polityczne naszego kraju, nawiązał kontakty ze środowiskami dysydenckimi. Pracę naukową łączył
z działalnością opozycyjną. Jako pierwszy poparł prof. Kołakowskiego po jego wykładzie w 1966 roku. Zapłacił
za to wydaleniem z Polski w 1967 r. i zakazem wjazdu na teren naszego kraju. Wspólnie z Basią zamieszkali
w Berlinie Zachodnim, gdzie w 1968 r. wzięli ślub. Peter Raina był w Berlinie centralną postacią środowisk
opozycyjnych polskiej emigracji. Pisał książki m. in. o polskiej opozycji, o kardynale Stefanie Wyszyńskim. Barbara
również pracowała - jako arabistka. W książce "Bliski szpieg" dedykowanej Barbarze, a poświęconej żonie i ich
trwającemu 14 lat małżeństwu w kontekście jego działalności opozycyjnej i jej współpracy z SB, Raina przedstawia
ten związek jako niemal sielankowy. Nigdy nic w zachowaniu żony nie wzbudziło jego podejrzeń. Jako że mogła
ona odwiedzać rodzinę w Polsce, często korzystał z jej pomocy w zdobywaniu i przewożeniu materiałów
potrzebnych mu do pisania książek, poprzez nią kontaktował się ze swoimi polskimi przyjaciółmi z opozycji.
Niespodziewanie w 1982 r. , w wieku zaledwie 40 lat, Barbara zmarła na zawał.
Prawie ćwierć wieku po jej śmierci Peter Raina odkrył tajemnicę ich wspólnego życia. Przyjechał z Berlina
do Warszawy po otrzymaniu od IPN statusu pokrzywdzonego. Postanowił zajrzeć do swojej teczki. Nie od razu
zorientował się, że kryjący się pod pseudonimem "Sehu" konfident to jego własna żona. Kiedy już to odkrył,
nie mógł uwierzyć, że Barbara przez trzynaście lat ich małżeństwa, od października 1969 r. , kiedy to podpisała
zgodę na współpracę, donosiła na niego bezpiece. Donosiła regularnie i chętnie, nie próbując nigdy zerwać tych
związków, a nawet zapraszając swego łącznika, pod nieobecność męża, do mieszkania, gdzie pozwalała mu
kopiować dokumentację Petera. Ale zarówno książka, jak i przedstawienie Teatru TV nie daje jednoznacznej
odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego to robiła? Z jej akt wynika, że kierowała się chęcią zysku i lojalnością
wobec PRL. Czy tak faktycznie było?
Spektakl oparty na książce Petera Rainy ma formę rozbudowanej retrospekcji. Zaczyna się współcześnie,
w chwili, gdy Raina zjawia się w IPN i otrzymuje tam od urzędniczki swoją teczkę. W miarę zapoznawania się
z jej zawartością, przypomina sobie fakty, ludzi, okoliczności, poznaje nowe tło wydarzeń. Przed oczami widza
rozgrywa się rodzinno - polityczny dramat. Barbara nie jest tu jednak ukazana jako postać wyłącznie negatywna.
Owszem, donosi, chętnie spotyka się ze swoim łącznikiem Bonerem i oficerem prowadzącym Henrykiem.
Przyjmuje od nich pieniądze, ale wspomaga nimi swoich rodziców w Polsce.

źródło: TVP 1

Polecamy również artykuł zamieszczony w Rzeczpospolitej:

Klęska miłości, zwycięstwo SB