wtorek, 21 października 2008

ogłoszenie klubu gdyńskiego

25.10.2008 godz. 12.
spotkanie z mgr Elżbietą Grot kustoszem Państwowego Muzeum Stutthof w Sztutowie - Oddział Sopot
temat spotkania: "Ludobójstwo w Piaśnicy jesienią 1939 roku"

Miejska Biblioteka Publiczna, Filia nr 15 Gdynia, al. Józefa Piłsudskiego 18

wstęp wolny

http://photos131.nasza-klasa.pl/dev233/0/487/269/0487269858.jpg

"Rząd mijał się z prawdą. Prezydent prosił o samolot"

"WIADOMOŚCI DNIA

Online, opublikowany 20.10.2008

Rząd mijał się z prawdą. Prezydent prosił o samolot

Kancelaria Premiera i Pałac Prezydencki zgłosiły zamówienie na samolot tego samego dnia, na dwa tygodnie przed szczytem w Brukseli. Premier był szybszy o... 23 minuty. Nie zmienia to jednak faktu, że Kancelaria Premiera od początku nie zamierzała umożliwić prezydentowi przelotu do Brukseli.

pic



Potrzebę wylotu premiera Donalda Tuska na szczyt do Brukseli zgłoszono na 23 minuty przed tym, jak do urzędu wpłynęło analogiczne pismo z Kancelarii Prezydenta. Z porównania dokumentów, do których dotarł "Dziennik", wynika, że 3 października o godz.9:54 z departamentu spraw zagranicznych do szefa Kancelarii Premiera przyszedł faks z prośbą o zarezerwowanie samolotu do Brukseli na 15 i 16 października. Chwilę później przyszedł w tej samej sprawie faks z Pałacu Prezydenckiego.

Zbieżność czasowa tej korespondencji jest zagadkowa. Kancelaria Premiera była szybsza, nie zmienia to jednak faktu, że od początku nie zamierzała umożliwić prezydentowi przelotu do Brukseli. To wniosek, jak wypływa z korespondencji między Kancelariami Prezydenta i Premiera, do której dotarł RMF FM.

Przeczy to temu, co jeszcze w sobotę w Kontrapunkcie RMF FM i "Newsweeka" mówił wicepremier Grzegorz Schetyna. - Samolot nie wrócił z Brukseli po prezydenta, bo nikt o to nie prosił - twierdzi ł Schetyna. Jeżeli byłaby rozmowa, sugestia, pismo, że samolot powinien wrócić, nie byłoby z tym problemów - mówił wicepremier. Schetyna zapewnił, że Tomasz Arabski, który poinformował Kancelarię Prezydenta, że maszyna nie wróci po Lecha Kaczyńskiego, może spać spokojnie (czytaj więcej >>).

Z kolei wersja ministra obrony narodowej Bogdana Klicha jest taka: - Na szczyt Unii Europejskiej w Brukseli leci tylko premier wraz z delegacją rządową. Pilot drugiego samolotu się rozchorował - mówił w Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka Klich (czytaj więcej >>).

Jednak z wymiany pism między premierem a prezydentem wyłania się jeszcze inny obraz. Kancelaria Prezydenta zamawia samolot 3 października, po czym uznaje, że sprawa jest załatwiona. Z drugiej strony nie ma żadnych odpowiedzi ani żadnych sugestii, iż samolotu mogłoby nie być, choćby ze względu na chorobę pilota. Na dwa dni przed wylotem szef pułku informuje obie strony, że ma kłopot, bo samolot jest tylko jeden.

Pismo ministra Arabskiego nie pozostawia żadnych złudzeń. Szef Kancelarii Premiera wydaje polecenie, iż Tupolew ma pozostać do wyłącznej dyspozycji premiera - ma stać niewykorzystany w Brukseli przez trzy dni. To trochę dziwne, ponieważ do tej pory zwykle samoloty wracały do Warszawy. Jak się nieoficjalnie dowiedziała reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, piloci owej maszyny byli całkowicie zaskoczeni tym, że mają w Brukseli pozostać i w ostatniej chwili zamawiali hotel.

Kancelaria Prezydenta podejmuje jeszcze jedną próbę. 15 października, czyli w dniu rozpoczęcia szczytu, rano wysyła prośbę o dwie małe maszyny Jak 40. W odpowiedzi z Kancelarii Premiera przychodzi faks i informacja, że "delegacja w składzie określonym przez premiera udała się już do Brukseli, w związku z powyższym wniosek uważam za bezzasadny".

Zobacz >>faks wysłany z Kancelarii Prezydenta RP.
AŚ/RMF FM

źródło: http://www.newsweek.pl/artykuly/artykul.asp?Artykul=30670"