czwartek, 13 listopada 2008

Gazeta Wyborcza ma pecha





Gazeta Wyborcza ma pecha.

Co chwilę jakiś złośliwy redaktor spoza "salonu" mąci spokój Gazety. A to wypomni tendencyjne artykuły publikowane w okolicach 13 grudnia, a to zdemaskuje jakiegoś TW, który miał posadę w GW, bo redakcja okazała mu "chrześcijańskie miłosierdzie" choć wiedziała o jego przeszłości, to znów ktoś śmie powątpiewać w zasadność "grubej kreski". Jeszcze inny domaga się odróżniania patriotyzmu od nacjonalizmu a najbardziej wredni chcą nazywać rzeczy po imieniu.

Żeby chociaż na tym się skończyło... Ale cóż począć, bogowie sprzysięgli się przeciwko redakcji z Czerskiej - po sądach włóczeni są "ludzie honoru", okazuje się, że pan prof. Bartoszewski to jednak zaledwie pan Bartoszewski, IPN ciągle istnieje a bezczelni redaktorzy niepokornych tygodników nadal nie chcą ucichnąć.

Ale i na tym nie koniec.

Bo oto ujawniono, że Człowiek Roku był Filozofem. Niby nic w tym złego, bo przecież GW nie ma nic przeciwko Filozofom, zwłaszcza jeśli taki "mędrzec" nikomu nie szkodził. Tylko, jak odwrócić od siebie uwagę zdziczałych lustratorów, którym może przyjść do głowy, że miast lustrować całe masy, wystarczy zlustrować krąg "autorytetów" i Ludzi Roku?

Swego czasu Nadredaktor oświecał tłumy wykładnią dziejów Polski i "prawdą" o Polakach. I tu nagle taki cios. Ulubieniec "salonu" doskonale wpasował się w grono obłudników.

Czy to nie okropne, że choć miłość GW i jej wybranków jest wzajemna, to jednak bez happy endu, bo zawsze z szafy wyleci jakaś teczka albo wyjdą na jaw romanse sprzed lat?

Gazeta Wyborcza naprawdę ma pecha.


kilka kwiatków:

Człowiek Roku 2007

"Profesor"

Obłuda Kościoła - ten Kościół skupiony wokół GW rzeczywiście jest wyjątkowo obłudny

Maleszka